top of page

Co rok, ten sam dzień.


Następna książka jednej z moich ulubionych autorek - Colleen Hoover „November 9”. I oczywiście, jak zawsze nie będziemy się rozwodzić się nad streszczaniem książki, ponieważ kto chce to wejdzie sobie na internety i wpisze w wujka Google o czym ta książka jest, jednak troszkę wspomnę co się działo. Fallon to dziewczyna, dla której 9 listopada, to jeden z najgorszych dni w życiu. Poznając Benjamina - młodego pisarza, nie wie, że dla niego ten dzień też jest namacalną blizną trudnych zdarzeń. Pomiędzy nimi rodzi się uczucie. Czy przetrwają przeciwności losu? Skupmy się teraz na moich odczuciach. Zacznijmy więc.

Tu muszę wspomnieć, że autorka pisze głównie książki miłosne i ma ona bardzo duży talent do wymyślania nowych historii, za co bardzo ją szanuje, ponieważ trudno teraz jest wymyślić coś oryginalnego, a jednocześnie chwytającego za serce. Powieść o Benie i Fallon zapada w pamięć jak i pokazuje, jak warto walczyć o miłość, mimo trudności. Za każdym razem, kiedy para spotykała się na nowo, przeżywaliśmy z nimi ten dzień.


Książka lekko przewidywalna, jednak bardzo chwyta za serce i rzuca uczuciami na prawo i lewo. Pochłonęłam ją w dwa wieczory. Bardzo podobała mi się perspektywa pisania z obu stron. Muszę z czystym sercem powiedzieć, że również bardzo podoba mi się okładka, jest po prostu boska.


Kilka słów na koniec.

Bardzo polecam książki Colleen Hoover, jest to bardzo zdolna autorka, a jej powieści za każdym razem bardziej oryginalne. :)


Zachęcam do komentowania i do subskrybowania mojego bloga, ponieważ dostajecie powiadomienia, kiedy pojawia się tutaj jakiś nowy post. :)


Miłego wieczorku,

Wspaniałe Czytanie.

—————————————————„Recenzje” to moja subiektywna ocena książki, nie musicie się z nią zgadzać, ani jej popierać. Zachęcam do samodzielnego oceniania w komentarzach. __________________________________



80 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page