top of page

Nikt nie ma sił, żeby wiecznie uciekać.



Bestsellerowa książka autorki Mai Drożdż pt. " Nie uciekaj." Na wstępie muszę się pochwalić, że byłam jedną z pierwszych osób na grupie ''Czytam dalej..." na Facebook'u, gdzie genialna autorka dodawała posty z fragmentami książki. Od pierwszych chwil zachwyciłam się postaciami, a kto śledzi mnie od początku, wie, że NIENAWIDZĘ polskich nazwisk, jak i imion i miejsc zdarzeń w książkach.. po prostu nie trawię, jednak uwielbiam, kiedy Polscy autorzy używają zagranicznych imion, itp. Nie będę streszczać książki i zdarzeń, bo będzie to nie fair w stosunku do osób, które jej jeszcze nie czytały. Dziś skupie się na książce, w sensie styl pisania i temu podobne.


Otóż, styl pisania Pani Mai bardzo mi się podoba, książka prosto i zrozumiale napisana, w pewnych momentach zaskakująca. Musiałam przeskoczyć parę-naście stron, ponieważ pamiętałam je jeszcze z grupy. Książkę czytałam jednym tchem, jednak na pewien czas z bólem serca musiałam ją zostawić, za co autorkę przepraszam. Przyznam, że na początku miałam mieszane uczucia co do książki, ale no proszę... książka jest świetna! Oczywiście uśmiałam się przy niej nie raz, nie dwa. Pozycja jest tak wspaniała, że od początku do końca szasta naszymi uczuciami, jak wiatr liśćmi, oczywiście jak zauważyliście, nie często krytykuję książki, ponieważ już chyba wyrobiłam w sobie umiejętność wykrywania, która książka jest godna uwagi, a którą lepiej ominąć. Rzecz w tym jasna jest jak słońce, że właśnie "Nie uciekaj" jest jedną z lepszych pozycji jakie czytałam. Muszę jednak z lekkim bólem serca przyznać, że jak dla mnie mało dzieje się na okładce i na początku średnio mi się podobała, jednak z czasem otwierania jej i położenia z innymi książkami stwierdziłam, że nie jest tak źle i chyba przesadziłam, jednak trzeba pamiętać, że to tylko i wyłącznie autorce ma się podobać okładka, bo jest to jej debiutanckie ''dziecko''. Jestem kobietą, więc ludzką rzeczą będzie, kiedy wspomnę, że główna bohaterka, zwana Nicole mnie lekko irytowała, może dlatego, że momentami byłam zazdrosna(?), ale wyrobiła się przy końcu.

Ah, koniec! Koniec jest SZTOS i to jedyne słowo jakie przychodzi mi na myśl o zakończeniu książki.


Moje słowo na koniec to:

SERDECZNIE POLECAM tą książkę. Pochłoniecie ją, jak wasz odkurzacz kurz z blatu, w jeden... maksymalnie dwa dni, a jak już skończycie, odczujecie pustkę w sercu, którą będzie mogła zapełnić TYLKO druga część, więc Pani Maju, niech Pani wyda drugą, bo ja mam pustkę w sercu. :D


Polecam,

Wspaniałe Czytanie. :)


P.S. Pani Maju, ja pochodzę z Limanowej, a mój mężczyzna z Brzeska. Jaki ten świat mały. :) I życzę wszystkiego co najlepsze, oraz dalszych sukcesów. :)


92 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page